..coraz mocniej to wybrzmiewa..bardzo..
21 stycznia br. zmarł Henryk Jerzy Chmielewski, znany też jako „Papcio Chmiel”, uczestnik powstania warszawskiego, rysownik i twórca „Tytusa, Romka i A’tomka”. Kultowy dla wielu osób artysta zmarł w wieku 97 lat w Warszawie.
Temat śmierci Chmielewskiego poruszono m.in. w programie „Minęła 8” w TVP Info. Dziennikarz stacji, podczas rozmowy ze swoimi politycznymi gośćmi, stwierdził, że zmarły „odszedł do Pana”. Wyrażenie to nie spodobało się goszczącej w programie przedstawicielce klubu sejmowego Lewicy – Małgorzacie Prokop-Paczkowskiej.
„Chciałabym się odnieść do tego, co powiedział prowadzący kilka minut temu, jak mówił o śmierci tego człowieka. Pan Chmielewski zmarł, a w telewizji publicznej prowadzący mówi do nas takie zdanie: ‘odszedł do Pana’. Nie bardzo rozumiem, do jakiego ‘pana’? Nie jesteśmy w telewizji ojca Rydzyka, w telewizji wyznaniowej, więc prowadzący powinien posługiwać się nomenklaturą dla wszystkich Polek i Polaków. Nie wiemy, czy pan Chmielewski życzyłby sobie takich określeń. Bądźmy neutralni i nie mówmy takich właśnie słów, bo nie wiem, o jakiego ‘pana’ chodzi” – powiedziała znana z troski o świeckość państwa polityczka.
Prowadzący program dziennikarz, Bartłomiej Graczak, odpowiedział jej na to, że mogłaby sobie „darować takie uwagi” i na tym skończyły się jego wyjaśnienia.
Wypowiedź Prokop-Paczkowskiej wywołała mieszane reakcje internautów.
„Miała rację, powiedziała prawdę. TV Rydzyka już wystarczająco klepie pacierze za nasze pieniądze” – napisała przychylna jej użytkowniczka Twittera.
Jacek Kurski udzielił Michałowi Karnowskiemu z „Sieci” wywiadu na uczczenie pięciolecia prezesowania TVP. To wywiad taki jak TVP — pełen półprawd, manipulacji i zupełnych fantazji. Niektóre są tak groteskowe, że aż śmieszne.
Prawdomówne TVP
„Najbardziej dumny jestem ze skutecznego przełamania monopolu III RP w obszarze informacyjnym oraz narracyjnym. Przez to drugie rozumiem zdolność do niezależnego, wolnego opisywania świata, co jest równie ważne jak swoboda w podawaniu informacji”
– mówił Kurski.
Świat prezesa Kurskiego jest światem na opak – „niezależne opisywanie świata” oznacza w nim np. wolność szkalowania przeciwników politycznych w głównym programie informacyjnym albo uprawiania propagandy wyborczej na rzecz kandydata PiS na urząd prezydenta RP.
Tak, te wszystkie fantazje i nieprawdy znalazły się tylko w jednym wywiadzie, a to jeszcze nie koniec. Kurski podważa w nim także m.in. wiarygodność badań pokazujących udział TVP w rynku oraz podważa fakt, że to zwolennicy Trumpa zaatakowali w USA Kapitol.
Nawet jak na Jacka Kurskiego – zacytujmy ten bon mot raz jeszcze – jest to zupełnie nowa orbita. Bardzo odległa od Ziemi.
Zwolennicy opozycji oczekują, że po zmianie władzy nastąpi nie tylko rozliczenie PiS-u, ale także generalna refleksja nad tym, dlaczego Kościół zdradził III RP i przeszedł na pozycje autorytarne i jakie powinny być tego konsekwencje dla tej instytucji. Nie wyobrażam sobie, że po upadku PiS biskupi rzucą się w ramiona nowej władzy, bo to dla większości wyborców opozycji byłoby trudne do przyjęcia. Sielanka z początku lat 90. już nie powróci – mówi dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych. I dodaje: – Do sukcesu informacji o zajęciu przez ruch Hołowni drugiego miejsca w rankingach podchodziłbym dość ostrożnie. Niewątpliwie ma on teraz swoje 5 minut, ale zobaczymy, czy ta dobra koniunktura się utrzyma. Hołownia atakuje KO, tak jak wcześniej robiła to Lewica, która bardziej walczyła o zajęcie drugiego miejsca w rankingach, niż o wyborczy sukces opozycji.
Generalny trend jest taki, że Kościół traci społeczne zaufanie, szczególnie wśród młodzieży. Obserwujemy to już od kilku lat. Młodzież jest mniej religijna, niż ogół społeczeństwa, za czym idą też zachowania – spadek liczby ślubów kościelnych, uczestnictwa w mszach czy nieposyłanie dzieci na religię. Te trendy społeczne już są i dlatego trudno mi uwierzyć, że gdy PiS utraci władzę, to wrócimy do modelu państwo-Kościół, który był przed 2015 rokiem, który gwarantował Kościołowi uprzywilejowaną pozycję społeczno-polityczną. Ci politycy PO, którzy sugerują, że wystarczy wrócić do przyjętego po 1989 roku ustawodawstwa w sprawie aborcji, religii w szkołach, finansowania kleru, restytucji majątku kościelnego, rozmijają się z nastrojami społecznymi i zniechęcają tym swoich potencjalnych wyborców.
Jeśli kiedyś PiS zostanie pokonany – a nie jest takie oczywiste, że stanie się to w najbliższych wyborach – to pisizm zostanie i wyborcy PiS-u zostaną, tak samo jak wyborcy Trumpa i trumpizm w Stanach. Przyznam, że nie wierzę w skuteczność godzenia i uważam, że świat zachodni odchodzi od demokracji liberalnej i zmierza jednak do takiej mobokracji – od słowa mob, którego użył Joe Biden w jednym ze swoich przemówień po ataku na Kapitol, gdy mówił, że to motłoch atakuje – mówi prof. Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. I dodaje: – Jeśli opozycja chce wygrać z PiS-em, to nie może uwierzyć w swoje słowa o pojednaniu, bo ogromna część wyborców opozycji chce rewanżu na tych wszystkich, którzy dziś plują im w twarz. Którzy narażają ich i najbliższych na śmierć, bo państwo działa fatalnie. Którzy plują im w twarz propagandą z ekranów telewizorów. Którzy wyśmiewają ich wartości, biją i gazują ich liderów.
Jaki jest bilans 5 lat polityki zagranicznej PiS-u? Polska straciła przywództwo regionalne, które aż do 2015 roku było niekwestionowane. Polska straciła wszelką realną aktywność na wschodzie. Nasz kraj jest postrzegany jak chory człowiek UE, który przez całe tygodnie grozi bezsensownym wetem budżetu Unii tylko po to, żeby móc brać za twarz sądy i zmieniać je z państwowych na partyjne – mówi senator KO Marcin Bosacki, były rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. I dodaje: – Teraz PiS traci ostatnią rzecz – relacje z Donaldem Trumpem. Zresztą one były niestety bardziej lokajskie niż partnerskie. Teraz ta koślawa więź autokratycznych populistów, łącząca jakoś Kaczyńskiego z Trumpem, się skończyła. Biden wygrał, bo walczył z wszystkim, co utożsamiał Trump, tymczasem dla PiS to wszystko było słuszne. W nowym rozdaniu międzynarodowej polityki, które jest nieuchronne i właśnie się zaczyna, będzie ekipie PiS-owskiej znacznie trudniej.