Indoktrynacja ideologią chrześcijańską

“Jezus mówi – możecie być wolni, królestwo życia jest w was. A Kościół dodaje: ale pod warunkiem, że będziecie nam posłuszni”. Rozmowa z Piotrem Augustyniakiem*, filozofem, dramaturgiem i byłym dominikaninem.

Mówił pan, że uwolnił się od Kościoła. Ale czy naprawdę? Czy ten pana powrót do Jezusa nie pokazuje jednak, że jeśli było się w Kościele tak głęboko jak pan, nie można się do końca uwolnić.

– Czuję się wolny, dlatego mogłem napisać taką książkę. Nie wierzę w Chrystusa. Nie wierzę w opowieść o zmartwychwstaniu. W tę całą operację, którą Bóg miał zaplanować jako chrześcijaństwo. Ale nie jestem ateistą.

Co to znaczy? W co pan wierzy?

– O tym właśnie jest ta książka. Nie wierzę w chrześcijańskiego Boga. Ale jest coś takiego, co w książce nazywam życiem, strumieniem istnienia, którego jesteśmy częścią. Dla mnie prawdziwe życie duchowe to właśnie możliwość skomunikowania się z tym. Można to nazwać inaczej: zagadką istnienia, naturą, nicością, sacrum… Wszystkie te pojęcia są tylko kryptonimami, do żadnego nie należy się bałwochwalczo przywiązywać jak do „Boga”.

Wywiad z byłym dominikaninem Piotrem Augustyniakiem >>>

Portal TVP Info ujawnił zapisy rozmów Romana Giertycha ze znanym blogerem. Wszystko wskazuje na to, że pochodzą z akt operacyjnych służb, które zrobiły kontrolowany przeciek.

Jeżeli stenogramy pochodzą z kontroli operacyjnej Giertycha z 2017 r., oznacza to, że adwokat był obiektem inwigilacji na długo, zanim jesienią 2020 r. został zatrzymany przez CBA w związku ze sprawą spółki Polnord. Wg miesięcznika „Służby specjalne” między rokiem 2016 a 2020 sądy na wniosek prokuratury cztery razy wydawały zgodę na podsłuchiwanie Giertycha, a raz – w 2018 r. – odrzuciły wniosek o kontrolę operacyjną. 

Nasze źródło ocenia, że publikowane przez TVP Info dialogi Giertych-Zagozda zostały przez CBA pozyskane właśnie po rewizji w domu prawnika. CBA zabezpieczyło wtedy znaleziony tam sprzęt elektroniczny (komputery, telefony, nośniki danych). Na polecenie sądu musiało je zwrócić i nie miało prawa ich otwierać. Wg naszego informatora ze sprzętu nielegalnie pobrano jednak kopie, a w publikacji TVP Info znalazły się zapisy z komunikatora WhatsApp, które były w jednym z telefonów. Zawartość komunikatora Giertycha mieli dostać zaufani dziennikarze władzy.

Więcej o inwigilowaniu Romana Giertycha >>>

Adam Zagajewski – „Prawda”

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie prawda.jpg

Więcej wierszy Adama Zagajewskiego >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k-15.jpg

Trwa pandemia koronawirusa. – Od roku pacjenci dzielą się na dwie grupy – covidowych i niecovidowych. Tych pierwszych ratujemy. Na tych drugich brakuje miejsca i możliwości. I to przeraża – mówi chirurg z ponad 30-letnim stażem pracy.

Co nas czeka?

– Strach pomyśleć. Od roku pacjenci dzielą się na dwie grupy – covidowi i niecovidowi. Tych pierwszych ratujemy. Na tych drugich nie ma miejsca i możliwości. I to przeraża. Stan wielu ludzi, którzy nie mają z różnych względów dostępu do leczenia, systematycznie się pogarsza. A zanim sytuacja epidemiczna wróci do normy, minie naprawdę dużo czasu, spodziewam się, że o końcu pandemii będziemy mogli mówić dopiero w 2024 roku. W jakim stanie wtedy będziemy? Z wielu z nas koronawirus zrobi wraki. Już teraz wiadomo, że bać się powinniśmy nie tylko tego, jak system ochrony zdrowia poradzi sobie z koronawirusem, ale także, jak da sobie radę z jego pośrednimi ofiarami.

Wywiad z dr. Pawłem Czekalskim >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k2-1.jpg

Zauważyli, że rząd przyjmuje strategię dobrego wojaka Szwejka, który mawiał: “Nie wolno, ale można”.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie l.jpg
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie l2.jpg
Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie z-4.jpg

Esej prof. Marcina Matczaka >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k-16.jpg

Pewna kobieta opowiadała mi, jak partner upokarzał ją, przyciskając jej nagie ciało do balkonowej szyby. Powiedziała, że kiedy politycy dyskutują o wypowiedzeniu konwencji stambulskiej, czuje się podobnie upokorzona.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie p.jpg

Więcej o przemocy domowej, za którą jest PiS i Kościół kat. >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k2-9.jpg

– Wiele praw obywatelskich zostało ograniczonych aktami niższego rzędu jak rozporządzenia Rady Ministrów. Jeżeli Mateusz Morawiecki nie chce wprowadzić stanu nadzwyczajnego, to niech wyjaśni Polakom dlaczego – mówi poseł Adam Szłapka.

Więcej o zakłamanym Morawieckim >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k3-2.jpg

– Nie ma rządowej strategii, jest chaos i strach, Polacy boją się o zdrowie i życie swoje i najbliższych – mówiła wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Była, obok europosła Bartosza Arłukowicza, jedną z gwiazd konferencji Platformy Obywatelskiej poświęconej pomysłom na służbę zdrowia po koronawirusie.

Więcej o pomyśle PO na służbę zdrowia i strachu PiS >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k4.jpg

Manifestacyjny i przesadny krytycyzm wielu niezależnych komentatorów wobec opozycji, a zwłaszcza Platformy Obywatelskiej, pomaga PiS umocnić władzę i obezwładnić przeciwników.

Więcej o marudzących komentatorach >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k-41.jpg

Michał Nogaś poleca nowe wydanie “Kaputt” Malapartego, Emilia Dłużewska – “Czerwone fragmenty” Maggie Nelson, a Marta Górna tłumaczy, dlaczego “Demon i mroczna toń” Stuarta Turtona to jeden z najlepszych kryminałów ostatnich lat.

Więcej o lekturach na weekend >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k2-10.jpg

– Cwaniary pewne rzeczy załatwiają za nas. Są takie, jakie my byśmy chciały być – mówi Sylwia Chutnik, pisarka. Na podstawie jej powieści o gangu kobiet wymierzającym sprawiedliwość powstaje spektakl w Teatrze Polonia w Warszawie.

Bardzo ciekawy wywiad z Sylwią Chutnik >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k-42.jpg

Roosevelt totalnie przeorganizował całą gospodarkę, by pokonać faszyzm. Otóż teraz jesteśmy w podobnej sytuacji.

Wywiad z jedną najważniejszych aktywistek globalnych Naomi Klein >>>

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie k2-11.jpg

Kościół przecież naucza, że Bóg jest pełny miłosierdzia. Więc wybór: iść do kościoła czy nie iść, powinien być prosty.

Więcej o tym, jak Kościół katolicki chce, aby więcej Polek i Polaków zdychało na koronawirus >>>

 

Goebbelsy pisowskie

Więcej o niaładzie Morawieckiego >>>

O chorym pomyśle Ziobry >>>

Wywiad z prof. Rafałem Matyją >>>

Wojciech Maziarski o lokajach Sakiewiczu, Karnowskich >>>

Nazywanie przez Kaczyńskiego i Bielana Platformy Obywatelskiej, a ostatnio także Szymona Hołowni „lewicą”, „skrajną lewicą”, „lewakami” nie jest objawem ich oderwania od rzeczywistości, ale celową i brutalną językową manipulacją. Wypychanie swoich przeciwników z centrum i przypinania im łatki „lewicowych radykałów” Kaczyński potrzebuje do tego, aby do końca wykorzystać aborcyjną wojnę, którą sam wywołał. Kaczyński w końcu sam zdefiniuje się jako „nowe centrum” – pisze Cezary Michalski.

Esej Cezarego Michalskiego >>>

 

Wyborca PiS impregnowany na wiedzę, bo zindoktrynowany

Wyborco! Przed wyborami Jarosław Kaczyński świadomie ukrył przed tobą wiele faktów, które do tej partii zniechęcały, bo podważały jej wizerunek ludzi o wyższym morale, czystych rękach i sumieniach.

Wyborco PiS, poparłeś swoją partię, bo uwierzyłeś jej liderom (np. marszałkowi Senatu Stanisławowi Karczewskiemu), że prezes NIK Marian Banaś jest krystalicznie czysty?

Bo uwierzyłeś prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, że PiS uchwali ustawę, na podstawie której żona premiera Morawieckiego będzie zmuszona przed wyborami ujawnić swój majątek, a wcześniej również Morawieckiego?

Bo uwierzyłeś premierowi, że Kaczyński nie oszukał swojej rodziny, Austriaka Geralda Birgfellnera na 1,3 mln euro przy projektowaniu inwestycji dwóch srebrnych wież?

Jeśli im uwierzyłeś, to cię oszukali. Bo chcieli i mogli cię wykiwać.

Po pierwsze: Banaś nie jest krystalicznie czysty

Bo Banaś nie jest krystalicznie czysty, co PiS nader chętnie przyznaje po wyborach, choć w partii Kaczyńskiego i w rządzie Morawieckiego wiedzieli o tym przed wyborami. Ba, przed nominacją Banasia na ministra finansów (czerwiec 2019) i przed wyborem na prezesa NIK (sierpień 2019).

Bo Banaś nie jest krystalicznie czysty, co PiS nader chętnie przyznaje po wyborach, choć w partii Kaczyńskiego i w rządzie Morawieckiego wiedzieli o tym przed wyborami. Ba, przed nominacją Banasia na ministra finansów (czerwiec 2019) i przed wyborem na prezesa NIK (sierpień 2019).

Ale Kaczyński logicznie kalkulował, że tobie, wyborco PiS, ta wiedza może utrudnić zagłosowanie na nich. Bo wyszłoby, że nie tylko kłamcy mają brudne ręce, skoro na czele NIK postawili człowieka, na którego mają kompromaty

Wyborco Kaczyńskiego, prezes PiS chciał, byś tego przed wyborami nie wiedział.

Po drugie: obiecanej ustawy nie będzie szybko

Bo ustawy nakazującej ujawnienie żonie premiera Morawieckiego majątku nie zdołał PiS uchwalić szybko. Choć 21 maja prezes Kaczyński obiecywał ci, wyborco PiS, że „my jesteśmy gotowi w bardzo krótkim czasie uchwalić ustawę, na podstawie której będzie trzeba ujawniać majątki także małżonek, osób pozostających we wspólnym pożyciu oraz dorosłych dzieci”.

Chodzi nie o malutką działeczkę, a o 15 ha gruntów, które państwo Morawieccy kupili w 2002 r. za 700 tys. zł od Kościoła.

Jak pisała „Wyborcza”, eksperci od nieruchomości szacują, że już w 1999 r. ta działka miała być warta prawie 4 mln zł. Premier nie musiał wpisywać nieruchomości do oświadczenia, bo częściowo rozdzielił swój majątek i majątek żony.

Ba, wygląda na to, że Kaczyńskiemu udało się bardzo opóźnić wejście w życie tego prawa. Prezydent Duda przesłał ustawę po wyborach do podległego PiS Trybunału Konstytucyjnego, by ten ją tam trzymał tak długo, jak długo to będzie w interesie Kaczyńskiego. Duda mógł ustawę skierować do Trybunału, bo PiS w Sejmie, w trakcie prac nad ustawą, świadomie wpisał do projektu artykuły wątpliwe konstytucyjnie, np. dotyczące ujawniania majątku dorosłych dzieci polityków. Świadomie, bo opozycja właśnie przed tym przestrzegała.

Inna rzecz, że żona premiera nie potrzebuje ustawy, by swój majątek ujawnić. Gadanie o nowej ustawie to był tylko wybieg, by tego nie zrobiła. Morawiecka mogła to ujawnić w każdej chwili przed wyborami, bo nie ma prawa, które by jej tego zakazywało.

PiS zadbał o to, by prawo, które by jej to nakazywało, bardzo długo nie weszło w życie.

Ale Kaczyński logicznie założył, że gdybyś, wyborco PiS, przed wyborami poznał sytuację majątkową państwa Morawieckich, mógłbyś nie chcieć oddać głosu na PiS.

Po trzecie: niektórzy są ponad prawem

Wyborco PiS, uwierzyłeś, że prokuratura jest uczciwa i że nie ma dla niej ludzi ponad prawem? Jest. To prezes Kaczyński.

Prokuratura Kaczyńskiego nie przesłuchała, choć Birgfellner wprost oskarżył go o oszustwo. Kaczyński nigdy przed prokuratorem nie zaprzeczył. Bo by nie mógł. Birgfellner go bowiem nagrał i Kaczyński musiałby podważać swoje własne słowa. Prokuratura zrobiła wszystko, by nie postawić go w takiej sytuacji.

I zdecydowała o niewszczynaniu śledztwa z zawiadomienia Austriaka. Decyzja zapadła na dwa dni przed wyborami, wyszła na jaw tydzień po.

Kaczyński logicznie przyjął, że, wyborco PiS, mógłbyś na niego nie zagłosować, gdybyś wiedział, że prokuratura jest obrońcą z urzędu Kaczyńskiego, a nie stróżem praw oszukanego obywatela.

Wyborco PiS, tak, masz pełne prawo czuć się oszukany. Przed wyborami Kaczyński świadomie ukrył przed tobą wiele spraw, które do tej partii zniechęcały, bo podważały jej wizerunek ludzi o wyższym morale, czystych rękach i sumieniach.

Ale tak to jest, ludzie o nieuczciwych duszach oszukują.

„Kompromis” – to słowo, które wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański powtarzał najczęściej, prezentując priorytety polskiej polityki zagranicznej w Unii Europejskiej

Najważniejszy wspólny cel państw europejskich to budowanie strefy bezpieczeństwa i dobrobytu – stwierdził Szymański, były europoseł, który w MSZ odpowiada za politykę europejską.

Przemawiając na inaugurację seminarium „Europa czasu przemian”, zorganizowanego przez resort spraw zagranicznych i Polski Instytut Ekonomiczny, nazwał potężnym błędem niedawną decyzję UE o nierozpoczynaniu negocjacji akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią, głównie z powodu oporu Francji. Minister mówił, że najbardziej antyeuropejskie stanowisko prezentują państwa, które sprzeciwiają się rozszerzeniu UE, wspólnemu rynkowi usług, stosują praktyki protekcjonalistyczne, a równocześnie kreują się na państwa skłonne do pouczania innych. Jako najważniejszy obszar z punktu widzenia Polski wskazał kwestie wspólnego rynku usług.

Kolejnym elementem jest polityka obronna Unii. Szymański stwierdził, że Polska jest państwem, które wspiera transatlantycką koncepcję bezpieczeństwa, ale działania NATO nie muszą być na kursie kolizyjnym z polityką Unii. Minister podkreślił, że kluczowe musi być wspólne określenie przez UE i NATO najważniejszych zagrożeń z południa i wschodu. Wezwał do stworzenia wspólnego Europejskiego Funduszu Obronnego, który wspierałby unijny przemysł obronny.

W sprawie zagrożenia migracją Polska jest skłonna poprzeć wzmocnienie Frontexu i wspierać politykę migracyjną Unii, a czerwoną linią jest wyłącznie zasada przymusowej relokacji uchodźców.

W kwestiach klimatycznych wiceszef MSZ przypomniał, że Polska nie poparła postulatu UE, aby do 2050 r. unijne państwa doprowadziły do gospodarki bezemisyjnej. Stwierdził, że w przypadku Polski pozbawionej elektrowni nuklearnych jest to niemożliwe, a tak ambitny cel doprowadzi do deindustrializacji wspólnej Europy. Zaznaczył, że Polska skłonna jest jednak przeprowadzać taką transformację energetyki i przemysłu, by działać w kierunku gospodarki bezemisyjnej.

Pytany o pomysł nowej szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, aby dążyć do wprowadzenia europejskiego dochodu gwarantowanego, stwierdził, że Polska będzie takim rozwiązaniom przeciwna, bo polityka socjalna leży w zakresie poszczególnych państw. Zaznaczył jednak, że prowadzona w ostatnim czasie polityka socjalna stała się istotnym argumentem w Europie przeczącym tezie, że Polska chce konkurować na kontynencie niskimi płacami.

Minister nie poruszył kwestii praworządności. Pytany o to przez „Wyborczą” odparł, że nie jest to ani agenda polityki unijnej, ani polskiej, ale incydent we wzajemnych relacjach, „który niestety nie może się zakończyć”.

– Orzekam 30 lat i takiej sytuacji nie pamiętam. Kategorycznie żądamy od policji wyjaśnień i wyciągnięcia konsekwencji – mówi rzecznik poznańskiego sądu Aleksander Brzozowski. We wtorek policjanci chcieli wylegitymować na sali rozpraw sędzię Beatę Woźniak. Ta odmówiła okazania dowodu osobistego.

Sędzia Beata Woźniak orzeka w Wydziale Cywilnym Odwoławczym Sądu Okręgowego w Poznaniu. We wtorek w gmachu przy ul. Hejmowskiego wydawała wyrok w sprawie dotyczącej alimentów. Mężczyzna, który przegrał w pierwszej instancji, złożył apelację. Sąd okręgowy ją oddalił.

W trakcie ogłaszania wyroku mężczyzna wyszedł z sali rozpraw, bo poczuł się znieważony jego uzasadnieniem.

Sędzia: Weszli pewnie, uzbrojeni, ubrani na czarno

Jak ustaliła „Wyborcza”, mężczyzna wezwał policję, prosząc o interwencję w sądzie. Mimo że znieważenie to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego (trzeba złożyć w sądzie prywatny akt oskarżenia), a w budynku sądu na stałe znajdują się już funkcjonariusze policji sądowej, na miejsce wysłano radiowóz.

– Policjanci stanęli przed sądem z włączonymi kogutami. Sędzia Woźniak prowadziła w tym czasie już kolejną rozprawę. Policjanci wtargnęli do sali i chcieli wylegitymować sędzię. Żądali od niej dowodu osobistego. Sędzia odmówiła – opowiada nam, zastrzegając anonimowość, jeden z poznańskich sędziów.

Tę relację potwierdza rzecznik poznańskiego sądu Aleksander Brzozowski: – Policjanci wtargnęli do sali, ale zostali z niej wyproszeni. Po chwili wrócili z mężczyzną, który ich wzywał. I wtedy zażądali od sędzi dokumentów. Chyba nie wiedzieli, gdzie się znajdują. Sala sądowa to nie bazar, żeby jechać na interwencję i robić jakieś rozpytania.

O sprawie napisał też na zamkniętym profilu na Twitterze inny poznański sędzia. „Policjanci oświadczyli, że przyjechali na interwencję, bo strona [procesu] zawiadomiła, że podczas uzasadnienia wyroku została znieważona przez sędziego. Policjanci wyrazili zdziwienie, że przełożeni kazali im interweniować. Poza tym zaznaczyli, że pierwszy raz są na takiej interwencji. Miałem wrażenie, że to się nie dzieje, ale się działo. Wkroczyli pewnie, uzbrojeni, ubrani na czarno podczas kolejnej sprawy”.

Policja wchodzi do sądu. Sędziowie: Przekroczona kolejna granica

Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, sędzia Beata Woźniak opisała zdarzenie w notatce, którą przekazała prezesowi sądu okręgowego.

Od poznańskich sędziów słyszymy, że są tą sytuacją oburzeni. – Od zapewnienia bezpieczeństwa i porządku na terenie sądu, a także od reagowania na ewentualne łamanie prawa jest policja sądowa. Jeśli patrol już przyjechał, to nie powinien być wpuszczony do sądu, a interwencję powinna przejąć policja sądowa. Inna rzecz, że w ogóle nie było podstaw do interwencji – podkreśla jeden z naszych rozmówców.

– Sąd nie jest eksterytorialny, więc teoretycznie policja może tu przysłać patrol z miasta. Ale przy wejściu do sądu są funkcjonariusze policji sądowej. Powinni przejąć sprawę i powiadomić prezesa sądu – podkreśla sędzia Aleksander Brzozowski.

Jeśli mężczyzna wzburzony uzasadnieniem wyroku czuje się znieważony, ma prawo wystąpić z prywatnym aktem oskarżenia lub cywilnym pozwem o ochronę dóbr przeciwko sędziemu. Jako strona procesu znał imię i nazwisko sędziego, więc tym bardziej policja nie musiała przyjeżdżać. – A skoro już przyjechała, to mogła pouczyć mężczyznę, jakie ma prawa – mówi Brzozowski.

– Została przekroczona kolejna granica. Oczywiście, to może być wynik tylko czyjejś głupoty, ale nie można wykluczyć też celowego działania, by nas zastraszać – mówią nam sędziowie.

Rzecznik sądu Aleksander Brzozowski: – Wystąpimy do komendanta policji. Kategorycznie żądamy wyjaśnień i wyciągnięcia konsekwencji.

Policja przeprasza sędzię

Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, wyjaśnia, że mężczyzna zadzwonił do komisariatu na Starym Mieście, rozmawiał z oficerem dyżurnym. Według adnotacji w policyjnym systemie zgłosił awanturę pod salą rozpraw. – Dyżurny wysłał tam patrol. To było dwóch młodych policjantów z 3-letnim stażem służby. Mężczyzna powiedział, że został obrażony podczas rozprawy. Policjanci weszli na salę rozprawę, ale sędzia poprosiła ich o wyjście. Już po rozprawie zaprosiła ich do środka. Rzeczywiście chcieli wylegitymować sędzię, która odmówiła okazania dowodu, powołując się na sędziowski immunitet – mówi Borowiak.

– Policjanci nie mieli złych intencji. Sami przyznają, że pierwszy raz znaleźli w tego typu sytuacji. Nie powinni byli tak postąpić, dlatego pani sędzi należą się przeprosiny – dodaje Borowiak. Zapowiada, że policja przeprowadzi postępowanie wyjaśniające i jeśli będą ku temu podstawy, to wyciągnie konsekwencje.

Nie jest jasne, dlaczego oficer dyżurny, mając informację o rzekomej awanturze w sądzie, nie skontaktował się z policją sądową. – Mógł przekazać im taką informację albo poinformować dyżurnego komendy miejskiej – przyznaje Andrzej Borowiak.

W państwie PiS, Policja wezwana przez podsądnego, wkracza z bronią na salę rozpraw i próbuje legitymować sędzię. To nowy pomysł na wymiar sprawiedliwości? Po co sędziowie? Niech orzekają sami policjanci, najlepiej z odbezpieczoną bronią.

Kmicic z chesterfieldem

Partia Jarosława Kaczyńskiego boi się wyborów prezydenckich. Ale już widać, w jaki sposób będzie walczyć o drugą kadencję dla Andrzeja Dudy.

Wbrew oficjalnemu optymizmowi PiS boi się, że przegra wybory prezydenckie wiosną 2020 r. Bo w wyborach parlamentarnych opozycja zdobyła więcej głosów niż PiS, a podczas prezydenckich mobilizacja elektoratów nie osłabnie. Dla opozycji zdobycie prezydentury będzie ostatnią szansą, by powstrzymać władzę Jarosława Kaczyńskiego. Dla PiS przegrana to paraliż i demontaż autokratycznego państwa. Taka mobilizacja daje większe szanse opozycji, PiS nie przyciągnie bowiem kolejnych rzesz wyborców.

Nie pocieszają też rządzących sondaże prezydenckie. Wprawdzie większość z nich wskazuje na zwycięstwo prezydenta Dudy, ale są one przeprowadzane w warunkach, gdy nie ma jeszcze oficjalnych kontrkandydatów, a kampania dopiero się rozkręca. Duda wygrywa, bo jest na razie jedynym oczywistym kandydatem na ten urząd. Ale wygrywa ledwo, ledwo, co powinno PiS niepokoić. W 2014 r., kilka miesięcy przed wygraną Dudy, prezydent Komorowski miał w podobnych…

View original post 3 176 słów więcej

 

Krew prędzej czy później się poleje, to jest logika rządów Kaczyńskiego i jego partii

Powyborcza rzeczywistość zdecydowanie nabrała tempa. Po 7 dniach od wyborów Prawo i Sprawiedliwość postanowiło zakwestionować wynik wyborów do Senatu i złożyło protest wyborczy. – To wygląda na rozpaczliwą walkę o większość w Senacie po stronie PiS-u – mówi Jerzy Stępień, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego. Partia chce przeliczenia głosów w 6 okręgach. Jednocześnie prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie dwóch wież Kaczyńskiego.

Państwo nie działa

O decyzji prokuratury poinformowali posłowie opozycji Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński z PO. – To jest sprawa wyjątkowa, dlatego że sprawa dwóch wież, sprawa Srebrnej jak w soczewce pokazuje całe państwo PiS. Dzisiaj ponad wszelką wątpliwość możemy udowodnić, że państwo polskie przestało funkcjonować, że prokuratura nawet bez przesłuchania głównego świadka, a być może nie tylko świadka, jest w stanie odmówić wszczęcia postępowania w sprawie tak bulwersującej – mówił Cezary Tomczyk.

To opozycja złożyła zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w tej sprawie. Jak poinformowali posłowie, na odmowie wszczęcia postępowania jest data 11 października, czyli w przedwyborczy piątek.

– Tak wygląda republika banasiowa, tak wygląda sytuacja, w której na czele państwa stoi paradyktator Jarosław Kaczyński – komentował Cezary Tomczyk.

Senat do powtórnego przeliczenia

PiS nie odpuszcza sprawy Senatu. Przez ostatni tydzień trwały nieformalne próby “przekupienia” senatorów opozycji, które nie przyniosły skutku.

W końcu PiS złożył protesty wyborcze dotyczące 6 okręgów i oczekuje ponownego przeliczenia głosów w okręgach nr 75 (Katowice), nr 100 (Koszalin), nr 12 (Grudziądz), 95 (Kalisz), 96 (Kalisz) i 92 (Konin).

We wszystkich okręgach wygrali kandydaci nie-PiS-owscy.

Wnioski tłumaczy dużą liczbą głosów nieważnych. Protesty wpłynęły w piątek 18 października. W poniedziałek Sąd Najwyższy zwrócił się do przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, Prokuratora Generalnego i przewodniczących odpowiednich Okręgowych Komisji Wyborczych z prośbą o zajęcie stanowiska w terminie pięciu dni.

Wybory do Senatu wygrała opozycja dzięki tzw. paktowi senackiemu. W efekcie Zjednoczona Prawica ma 48 senatorów, kandydaci opozycji 51. 43 senatorów dostało się z list Koalicji Obywatelskiej, trzech z PSL-Koalicji Polskiej i dwóch z Lewicy. Czworo senatorów startowało z niezależnych komitetów, z czego trzech kojarzonych jest z opozycją: Stanisław Gawłowski, Krzysztof Kwiatkowski i Wadim Tyszkiewicz.

JUSTYNA KOĆ: Nie dało się przekupić senatorów, więc PiS próbuje innych środków, aby odbić Senat z rąk opozycji?

JERZY STĘPIEŃ, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego: To wygląda na rozpaczliwą walkę o większość w Senacie po stronie PiS-u. Natomiast sądzę, że tych protestów będzie więcej i będą dotyczyły także i mandatów obsadzonych przez PiS. Czytałem, że jeden z kandydatów do Senatu głosował w jednej z miejscowości razem z przyjaciółmi. Później okazało się, że w protokole nie odnotowano żadnego głosu, który by padł na tego kandydata do Senatu. Poczekajmy zatem jeszcze z wyciąganiem wniosków.

Dlaczego PiS czekał aż 7 dni ze złożeniem skargi?
Przez ten tydzień

TRWAŁY NAGANNE, PACHNĄCE KORUPCJĄ PROCEDERY, ALE NASZ POZIOM KULTURY POLITYCZNEJ JAK WIDAĆ JEST TAKI, ŻE SIĘGA SIĘ PO TEGO TYPU METODY.

One oczywiście są ukrywane i nie dzieje się to przy podniesionej kurtynie, zatem politycy zdają sobie sprawę, że to jest rzecz naganna. To jedyne, co może nieść tu jakąś nadzieje. Wydaje mi się, że w przypadku Senatu nie ma szans na powtórzenie się przypadku pana Kałuży, przynajmniej na początku, bo nie wiemy, jak sytuacja się rozwinie. Na razie PiS ma trudności z pozyskiwaniem zdrajców czy renegatów.

Z tego, co wiem, to z okręgu, gdzie startował pan Gawłowski, było dużo nieważnych głosów, a w skali całego kraju takich głosów było bardzo mało – o połowę mniej, niż w poprzednich wyborach. Dodatkowo w przypadku wyborów do Senatu ich liczenie jest proste, tu nie ma skomplikowanej procedury przeliczania głosów na mandaty.

PiS zmienił prawo wyborcze w zeszłej kadencji, po raz ostatni jeszcze w sierpniu. O ważności wyborów ma teraz rozstrzygać “właściwa izba” SN, zmieniła się też definicja znaku “x” i ważności oddania głosu. To może mieć znaczenie?
Nie chcę tego komentować. Na pewno poprzednie przepisy były jasne, nie budziły wątpliwości.

TRUDNO MI POWIEDZIEĆ, CZYM KIEROWALI SIĘ RZĄDZĄCY, WPROWADZAJĄC ZMIANY. MOŻE WŁAŚNIE U PODSTAW LEŻAŁA CHĘĆ STWORZENIA MOŻLIWOŚCI SWOBODNEJ OCENY, CZY GŁOS JEST WAŻNY, CZY NIE.

Dodatkowo nie można zmieniać prawa wyborczego w terminie krótszym niż 6 miesięcy przed wyborami – tak orzekł w 2006 roku TK. A zgodnie z kodeksem dobrych obyczajów prawa wyborczego przyjętych przed Radę Europy ten okres powinien wynosić dwa lata. Jak wiadomo, PiS niespecjalnie się przejmuje orzeczeniami poprzedniego TK czy ciał UE.

Jak ważną kwestą jest wygrana opozycji w Senacie?
To bardzo istotne, ponieważ mimo że istnieje możliwość odrzucenia uchwał Senatu w dość prosty sposób, bo wystarczy zwykła większość w Sejmie, to pamiętajmy, że także po stronie rządowej istnieją podskórne bunty i tarcia i wcale nie jest powiedziane, że zawsze senackie zmiany będzie można odrzucić. Ma to tez znaczenie symboliczne, bo PiS przegrał.

SENAT ZACZNIE TEŻ ODGRYWAĆ TERAZ NOWĄ ROLĘ, ZBLIŻONĄ DO TEJ, KTÓRĄ ODGRYWAŁ SENAT W LATACH 1989-91, KIEDY MIAŁ AMBICJE ZGŁASZANIA INICJATYW USTAWODAWCZYCH.

Przypomnę, że reforma samorządowa została zrealizowana dzięki inicjatywie ustawodawczej Senatu.

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie 2 wież. Na konferencji Cezary Tomczyk z PO skomentował: “Ta sprawa jest dowodem na podporządkowanie prokuratury aparatowi politycznemu. Państwo nie działa”. Zgodziłby się pan ze zdaniem opozycji?
U mnie ta sytuacja rodzi ogromne wątpliwości. Jednak ta sprawa wymagała wszczęcia postępowania i przeprowadzenia podstawowych czynności. Jak wiadomo, nie doszło do tego, tylko sprawie “ukręcono łeb”. Dla mnie jest oczywiste, że ta sytuacja ma podłoże polityczne, tym bardziej, że prokurator generalny jest jednocześnie politykiem partii rządzącej i ministrem sprawiedliwości.

Więcej >>>

Koniec demokracji, Kaczyński zmierza ku dyktaturze

>>>

Szef komitetu wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski poinformował, że partia złożyła cztery kolejne protesty – w okręgach 12 (Toruń), 95 i 96 (Kalisz) oraz 92 (Konin).

W Koninie Paweł Arndt z Koalicji Obywatelskiej zdobył 76,9 tys. głosów, a Robert Gaweł z PiS – 75,4 tys. W Toruniu mandat zdobył Ryszard Bober z PSL, który miał o 2,4 tys. głosów więcej niż Andrzej Mioduszewski z PiS.

W okręgu 95 różnica wyniosła ok. 2,3 tys. głosów. Mandat zdobyła Ewa Matecka z KO, która pokonała Łukasza Mikołajczyka z PiS. W sąsiednim okręgu różnica również wyniosła 1,5 tys. głosów na korzyść Janusza Pęcherza z KO. Wygrał on z Andrzejem Wojtyłą z PiS.

Wcześniejsze protesty PiS

Pozostałe protesty obejmują zarówno głosowanie do Sejmu, jak i Senatu. Już wcześniej informowaliśmy, że dwa protesty wyborcze złożył PiS. Dotyczą one senackich okręgów nr 75 (Mysłowice i Tychy) oraz nr 100 (Koszalin).

Tajne spotkanie prezesa NIK Mariana Banasia z szefem klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałkiem Sejmu Ryszardem Terleckim. Jak ustalił reporter RMF Mariusz Piekarski, spotkali się dziś po południu w budynku Sejmu. Rozmowa trwała 20 minut. Obaj panowie zaprzeczają, by podczas rozmowy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki nakłaniał Mariana Banasia do rezygnacji z prezesury NIK.

>>>

PiS zmierza ku dyktaturze, władza wymyka się im z rąk. Kiedy Kaczyński i jego mafia pójdą siedzieć?

Kmicic z chesterfieldem

PiS złożył w Sądzie Najwyższym protest wyborczy i domaga się ponownego przeliczenia głosów w dwóch okręgach w wyborach do Senatu.

Wybory do Senatu były niezwykle zacięte. PiS będzie miał tam 49 senatorów, partie opozycyjne – 51. Różnica jest niewielka, więc od razu po wyborach partia Jarosława Kaczyńskiego zaczęła kusić senatorów opozycji. Na razie bezskutecznie. Teraz okazuje się, że walka o Senat przybrała także inną formę. Polska Agencja Prasowa poinformowała, że PiS złożył wniosek do Sądu Najwyższego o ponowne przeliczenie głosów w dwóch okręgach w wyborach do Senatu.

Zażarta walka pomiędzy trzema kandydatami

Protesty dotyczą okręgów nr 75 (Mysłowice i Tychy) oraz nr 100 (Koszalin). W koszalińskim okręgu wyborczym do końca trwała zażarta walka pomiędzy trzema kandydatami – ostatecznie zwyciężył tam Stanisław Gawłowski, poseł PO, z wynikiem 33,67 proc. Tuż za nim umiejscowił się Krzysztof Nieckarz z PiS z wynikiem 33,43 proc., a na trzecim miejscu niezależny Krzysztof Berezowski (32,90 proc.).

Różnica pomiędzy pierwszym…

View original post 4 939 słów więcej

 

Duda i jego przestępca minister Kamiński oraz Banaś jako banan

Wygląda na to, że Andrzej Duda przekroczył swoje uprawnienia. Sąd Najwyższy wydał dzisiaj wyrok, w którym stwierdził, iż prezydent nie miał prawa ułaskawić Mariusza Kamińskiego. Każda władza może działać wyłącznie w granicach prawa – czytamy w sentencji wyroku. Akt łaski został tym samym unieważniony. Jakie będą tego konsekwencje? Przede wszystkim są to konsekwencje prawne i polityczne. A w naszej ocenie Andrzej Duda okazał się prezydentem łamiącym prawo i nadużywającym swoich uprawnień do ratowania z opresji politycznych przyjaciół z PiS. To dla prezydenta bardzo zły prognostyk i początek jego upadku.

Orzeczenie Sądu Najwyższego kończy spór prawny o to jakie są granice ingerowania władzy w kompetencje sądów. – Przez 95 lat obowiązywania konstytucji w Polsce nikt nie zastosował prawa łaski przed prawomocnym wyrokiem. Prawo łaski może dotyczyć tylko osób prawomocnie skazanych – podkreślił stanowczo w uzasadnieniu sędzia Jarosław Matras. Uchwała sądu zapadła w siedmioosobowym składzie. Warto podkreślić, że nikt nie wyraził zdania odrębnego.

Kancelaria Prezydenta kwestionuje wyrok. Zdaje się, że prezydent próbuje postawić się ponad prawem. Czy grozi mu procedura odwołania z urzędu? Jednocześnie w sieci pojawił się dokument, który przeczy twierdzeniom prezydenta:

Warto przypomnieć też, co o ułaskawieniu mówił… sam Andrzej Duda:

SZOKUJĄCE! Zobacz listę 215 afer za czasów PiS

Prezes NIK Marian Banaś w czwartek stawił się w pracy. Wrócił z bezpłatnego urlopu, który sam sobie przyznał, gdy wybuchła afera z jego kamienicą, w której pracowały prostytutki.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie dał rady wymusić na Banasiu dymisji. „Zakończyłem w środę urlop bezpłatny i dziś przystąpiłem do wykonywania obowiązków w NIK” – poinformował w czwartek prezes Izby. I zadeklarował, że „będzie bronił niezależności i bezstronności NIK jako naczelnego organu kontroli państwowej”.

Prezes NIK jest praktycznie nieusuwalny, co ustawowo gwarantuje mu niezależność od obozu władzy. Źródła w PiS twierdzą, że Banaś wymuszanie na nim dymisji uznał za „wysoce niestosowne”, bo „nie ma sobie nic do zarzucenia”.

– Banaś wrócił do pracy, do nas wróciły jego kłopoty – mówi „Wyborczej” jeden z posłów PiS.

Plan PiS na Banasia

Miało być tak. Prezes NIK we wtorek do południa podaje się do dymisji, czyli jeszcze zanim wyjdzie na jaw, że CBA ma zarzuty wobec jego oświadczeń majątkowych. Potem stary Sejm i Senat, których obrady przeniesiono na czas po ostatnich wyborach, wybierają nowego szefa NIK. PiS ma nad tym kontrolę, bo w obu izbach ma większość, którą wkrótce straci w Senacie.

Plan spalił na panewce – Banaś postawił się prezesowi PiS. – Nikt się tego nie spodziewał – mówi zaskoczony poseł obozu władzy. Kaczyński ma teraz wielki kłopot – skłóconego z nim i skompromitowanego człowieka na czele instytucji, która będzie go kontrolować. – No cóż, zgadzam się z opozycją, sami go sobie wyhodowaliśmy – słyszymy w PiS.

W środę Centralne Biuro Antykorupcyjne zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia z lat 2015-18. Biuro sprawdzało je od kwietnia 2019 r. Wyników nie ujawniło, czeka na wyjaśnienia Banasia. Prezes NIK ma na to siedem dni.

Nieoficjalnie wiadomo, że wyniki są dla Banasia bardzo niekorzystne – ma majątek znacznie przewyższający jego urzędnicze dochody. Problem jest też z co najmniej dwiema nieprawidłowościami skarbowymi oraz niejasnym sposobem rozliczania podatków. Prezes NIK w publicznej telewizji sam przyznał, że zaniżał dochody z kamienicy (od czego trzeba płacić podatek), by potem odebrać to sobie przy sprzedaży (wtedy podatku nie ma).

Nieoficjalnie mówi się w PiS, że Banaś w trakcie urlopu opracował własną linię obrony i w ogóle nie brał pod uwagę odejścia z NIK. Jak napisała „Rzeczpospolita”, ma też pretensje do kolegów, że nie stanęli za nim murem, i do Mariusza Kamińskiego, któremu podlegają służby, że „go załatwił”.

Szef NIK dużo może i mówi „nie”

Banaś był bardzo ważnym urzędnikiem z rekomendacji PiS – szefem Krajowej Administracji Skarbowej oraz wiceministrem i ministrem finansów. Chwalił się, że dzięki jego walce z mafiami oszukującymi na Vacie drastycznie zmniejszono tzw. lukę VAT-owską.

30 sierpnia 2019 r. został wybrany przez PiS na szefa NIK. Politycy obozu władzy mówili o nim, że jest krystalicznie uczciwym człowiekiem. Bronili go nawet wtedy, gdy reporter „Superwizjera” TVN Bertold Kittel ujawnił, że Banaś od lat wynajmuje krakowską kamienicę znanym w mieście sutenerom, karanym w przeszłości za gangsterskie porachunki. Urządzili oni w kamienicy pokoje na godziny, z których chętnie korzystały prostytutki. Mieli też bezpośredni telefon do Banasia.

Jeszcze w środę politycy PiS oficjalnie mówili, że Banaś powinien „co najmniej rozważyć dymisję” (to Patryk Jaki). W czwartek rano już mieli mniejsze nadzieje i deklarowali, że „wszystko jest możliwe” (to Ryszard Terlecki). A w czwartek po południu Joachim Brudziński, były szef MSWiA i bliski współpracownik Kaczyńskiego, podkreślał: „Wierzę w to głęboko, że pan prezes Banaś w sytuacji, w której okazałoby się, że są poważne zastrzeżenia i zarzuty, zachowa się tak, jak trzeba”. Zaznaczył, że wpływ rządu jest na szefa Izby jest ograniczony. – Pan prezes NIK pracuje już na swój wizerunek, nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości – stwierdził.

Wielki majątek Banasia

Gdy wybuchła afera związana z kamienicą Banasia, prezes NIK nie zwołał konferencji prasowej, pojawił się tylko w prorządowych mediach. Tłumaczył, że kamienicę dostał od kombatanta Armii Krajowej Henryka Stachowskiego w 2000 r. Akowiec zmarł w 2009 r., a Banaś kamienicę sprzedał w sierpniu br., tuż przed objęciem stanowiska w NIK.

Jak wynika z jego oświadczeń majątkowych, w 2018 r. na wynajmie kamienicy oraz dwóch mieszkań – 71 i 40 m kw. – zarobił tylko 65,7 tys. zł, niecałe 6 tys. zł miesięcznie. Za dom podobnej wielkości w Krakowie trzeba płacić ok. 12 tys. zł miesięcznie, za mieszkanie o pow. 40 m kw. – ok. 1,7 tys. zł. A wcześniej jego dochody były jeszcze niższe – w 2015 r. zarobił na kamienicy ok. 40 tys. zł.

W TVP tak o tym opowiadał: – Znalazłem najemcę, młodego człowieka, który zdecydował się na działalność hotelarską, i taką umowę z nim podpisałem, i zarazem umowę przedwstępną, że ją kupi (…). Przy rozliczeniu [kupnie kamienicy] cena [niskiego wynajmu] miała zostać wyrównana.

Banaś zatem złożył sam na siebie donos. Przez lata w swoich oświadczeniach majątkowych konsekwentnie nie wpisywał, że kamienica obciążona jest kredytami – najpierw na 1 mln zł z Getin Banku, potem na 2,6 mln zł z państwowego Banku Ochrony Środowiska. Jest też właścicielem m.in. kilku działek. Wpisywał je do oświadczeń, ale zmieniała się ich powierzchnia.

Teraz na jaw wyszło, że Banaś miał i drugą kamienicę w Krakowie – obok tej znanej, o powierzchni 800 m kw. – Były funkcjonariusz CBA, z którym rozmawiałem, mówi, że trudno zrozumieć, w jaki sposób urzędnik państwowy może zgromadzić przez lata taki majątek – mówił w TVN 24 reporter Wojciech Bojanowski.

Immunitet w rękach Sejmu

Ustawa o NIK zezwala Sejmowi odwołać prezesa w pięciu przypadkach: zrzeczenia się stanowiska, niezdolności do pracy na skutek choroby, potwierdzenia przez sąd złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego, prawomocnego wyroku i orzeczenia Trybunału Stanu o zakazie zajmowania stanowisk kierowniczych.

Aby postawić szefowi Izby zarzuty, Sejm musi zgodzić się bezwzględną większością głosów na uchylenie mu immunitetu.

PiS: Kłamcy i Złodzieje

Prawniczka prof. Monika Płatek skomentowała aferę samolotową marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.

Marszałek Kuchciński, biorąc na pokład członków rodziny – jeśli od razu nie zapłacili za bilet – dopuścił się prawdopodobnie korupcji i naruszył, co najmniej, art. 231 k.k. Żadne gadanie, że teraz on coś wpłaci znów na swoje konto albo na inne konto na Zuchów i Harcerzy – tego nie zmienia. Dopuszcza się nadużycia stanowiska kłamiąc i korupcji biorąc na pokład, co najmniej żonę, bo mając wspólnotę majątkową, przysparza sobie dodatkowe, bezprawne dochody; nie mówiąc już o pogardzie okazywanej społeczeństwu.

Dzwonią do mnie policjanci z pretensjami. O.k., mówią, opowiada Pani, że to, co robi Kuchciński to oligarchia – i może ma Pani rację, ale to przede wszystkim korupcja. My policjanci mamy dyscyplinarki, wywalanie z pracy i sprawy karne za podwożenie żony służbowym wozem do przedszkola po dziecko, a Kuchciński podrzuca: sobie na koszt podatników rodzinkę w te i wewte. Przecież, nie płacąc, przywłaszcza sobie kasę na naszą szkodę; uprawia to, co w języku prawa nazywa się korupcją. Zarzucamy Marszałkowi Kuchcińskiego w związku z tym korupcję, dopuszczanie się naruszenia przepisów prawa karnego.

W praworządnym państwie, mówią policjanci, sprawą zajęłaby się prokuratura; w Polsce, gdybyśmy to zgłosili – my, wylecielibyśmy z pracy, a Kuchciński nadal by nadużywał władzy i wykorzystywał ją pomnażania własnych finansów – dlatego mówimy to Pani. Pani może tak od razu nie posuną

Jarosław Kaczyński, prosty poseł z tylnych rzędów jest sprawcą kierowniczym, ale każdy, kto łamie i/lub godzi sie na dewastowanie praworządności w Polsce odpowiada za własne czyny i nie może zwalić tego na zwykłego posła Jarosława Kaczyńskiego.

Czy mam nadzieję, że prokurator zajmie się sprawą Kuchcińskiego? Nie mam, chyba, że po to, by umorzyć. PiS zdemolował rządy prawa. Czy mam nadzieję, że będziemy to rozumieli? Mam.

Proponuję jednak coś dodatkowo. Możemy powiedzieć – sprawdzam. Skoro w praktyce wykorzystywanie rządowych samolotów działa na zasadzie firmy, która pozwala załapać się na podwózkę, jak swoiste Fly PiS to proponuję dzwonić do URP z pytaniem, czy w ramach Fly PiS można skorzystać z przelotu do Rzeszowa i z powrotem na loty z Kuchcińskim na pokładzie.
Skoro podobno to nic nie kosztuje, a już na pewno wszyscy za to i tak płacimy. Skoro nas się i tak już łupi, i skoro to takie ponoć naturalne, proste ibezkosztowe – tolet‚s Fly PiS”.

Tomasz Lis zareagował na dzisiejszą publikację Gazety Wyborczej ws. nagród przyznanych sobie przez polityków PiS w czasie premierowania Beaty Szydło.

Polski nie stać na to, aby szabrowników PiS pozostawić przy władzy.

Kmicic z chesterfieldem

Tygodnik „Wprost” zdradza sekretną misję, jak przypadła w udziale Antoniemu Macierewiczowi na czas kampanii wyborczej do Parlamentu. Były szef resortu obrony ma się zająć tym najtwardszym elektoratem Prawa i Sprawiedliwości na wschodniej rubieży Polski i motywować go do aktywnego udziału w głosowaniu. Ma to jednak robić na tyle dyskretnie, by nie było o tym głośno w pozostałej części kraju.

Macierewicz będzie jeździł po tych katakumbach i opowiadał o zdradzie narodowej naszym wyznawcom. Dla tych ludzi jest ikoną, nikt nie ma takiego posłuchu jak on” – wyjaśnił tygodnikowi jeden z polityków prawicy.

Co ciekawe były minister ma ponoć zakaz udziału w ogólnopolskiej kampanii, bo burzy wizerunek PiS jako „partii umiaru i miłości”.

W rzeczywistości pozycja Macierewicza w partii znacznie osłabła. Tygodnik sugeruje, że Kaczyński woli go trzymać stosunkowo blisko siebie, aby nie wyrządził partii więcej szkód niż będąc poza nią.

Dla umiarkowanego wyborcy PiS były minister uchodzi za zbyt nieprzewidywalnego…

View original post 1 848 słów więcej