Sławomir Nitras w istocie zdymisjonował Kuchcińskiego, od niego się zaczęło, a Kaczyński narobił w galoty i potwierdził

Kto jak kto, ale posłanka Pawłowicz nie mogła w tej sytuacji zawieść. Podczas gdy po ujawnieniu lotniczych „wyczynów” Kuchcińskiego opozycja urządziła Prawu i Sprawiedliwości prawdziwy łomot, a marszałek zmuszony był podać się do dymisji Pawłowicz dziękuje mu na Twitterze przypominając jego najważniejsze „dokonania”.

Z prawdziwą tkliwością wspomina m. in. jedną z haniebniejszych dat w funkcjonowaniu PiSowskiego Sejmu – 17 grudnia 2016 roku, kiedy to Kuchciński odmówił dziennikarzom wstępu do budynku parlamentu. Wtedy też opozycja domagała się dymisji marszałka, zarzucając mu prowadzenie obrad w Sali Kolumnowej przy braku kworum i złamanie zasady trzech czytań ustawy.

„Panu marszałkowi Sejmu RP Markowi Kuchcińskiemu za cztery lata pracy połączonej jak nigdy wcześniej z antydemokratycznymi buntami i puczami posłów antypolskiej opozycji, za znoszenie chamstwa sejmowego lewactwa, hejt i poniżanie Pana przez sejmową i medialną chuliganerię – DZIĘKUJĘ” – napisała PiSowska funkcjonariuszka.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że poszła w ślady głównego obrońcy Kuchcińskiego samego Jarosława Kaczyńskiego, który wcześniej oficjalnie stwierdził: „Nie złamał prawa, nie złamał istniejących w tej dziedzinie obyczajów. Ale skoro państwo mają inne zdanie i część opinii publicznej ma inne zdanie, to mogę powiedzieć, iż decyzja pana marszałka jest dowodem postawy, która jest związana z naszym hasłem: słuchać Polaków, służyć Polsce – tłumaczył prezes.

Zwracając się do dziennikarzy lider PiS poradził im by zajęli się lotami… byłego premiera Donalda Tuska. Następnie pogroził: „my się będziemy tym zajmowali”.

Od Sławomira Nitrasa się zaczęło, to on w istocie zdymisjonował Kuchcińskiego.

Kmicic z chesterfieldem

W 2015 roku PiS szło do wyborów z transparentnością, uczciwością, sprawiedliwością i pokorą na sztandarach. W ciągu pierwszych kilku miesiącach władzy wyraźnie jednak pokazało, co dla niego znaczą te hasła. I właśnie dzisiaj, gdy wybuchła bomba z lotami marszałka Kuchcińskiego, warto przypomnieć wydarzenie sprzed trzech lat.

W czerwcu 2016 roku Jarosław Kaczyński obchodził urodziny. Tego dnia wpadł do Świnoujścia, gdzie nadał gazoportowi imię Lecha Kaczyńskiego, a stamtąd ruszył do Krakowa, by pomodlić się na Wawelu na grobie swego brata. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że środkiem lokomocji, którym przemieszczał się prezes PiS, był… policyjny helikopter. Sam Joachim Brudziński, ówczesny wicemarszałek Sejmu pochwalił się na Twitterze fotką, na której tak pięknie prezentuje się maszyna z policyjnym oznaczeniem na burcie.

Jarosław Kaczyński, zwykły poseł, nie pełniący żadnej oficjalnej funkcji w państwie, a przemieszcza się policyjnym śmigłowcem? Czy to zgodne z obowiązującymi zasadami i kto za to miał zapłacić?…

View original post 487 słów więcej

 

Dodaj komentarz