“Jezus mówi – możecie być wolni, królestwo życia jest w was. A Kościół dodaje: ale pod warunkiem, że będziecie nam posłuszni”. Rozmowa z Piotrem Augustyniakiem*, filozofem, dramaturgiem i byłym dominikaninem.
Mówił pan, że uwolnił się od Kościoła. Ale czy naprawdę? Czy ten pana powrót do Jezusa nie pokazuje jednak, że jeśli było się w Kościele tak głęboko jak pan, nie można się do końca uwolnić.
– Czuję się wolny, dlatego mogłem napisać taką książkę. Nie wierzę w Chrystusa. Nie wierzę w opowieść o zmartwychwstaniu. W tę całą operację, którą Bóg miał zaplanować jako chrześcijaństwo. Ale nie jestem ateistą.
Co to znaczy? W co pan wierzy?
– O tym właśnie jest ta książka. Nie wierzę w chrześcijańskiego Boga. Ale jest coś takiego, co w książce nazywam życiem, strumieniem istnienia, którego jesteśmy częścią. Dla mnie prawdziwe życie duchowe to właśnie możliwość skomunikowania się z tym. Można to nazwać inaczej: zagadką istnienia, naturą, nicością, sacrum… Wszystkie te pojęcia są tylko kryptonimami, do żadnego nie należy się bałwochwalczo przywiązywać jak do „Boga”.
Wywiad z byłym dominikaninem Piotrem Augustyniakiem >>>
Portal TVP Info ujawnił zapisy rozmów Romana Giertycha ze znanym blogerem. Wszystko wskazuje na to, że pochodzą z akt operacyjnych służb, które zrobiły kontrolowany przeciek.
Jeżeli stenogramy pochodzą z kontroli operacyjnej Giertycha z 2017 r., oznacza to, że adwokat był obiektem inwigilacji na długo, zanim jesienią 2020 r. został zatrzymany przez CBA w związku ze sprawą spółki Polnord. Wg miesięcznika „Służby specjalne” między rokiem 2016 a 2020 sądy na wniosek prokuratury cztery razy wydawały zgodę na podsłuchiwanie Giertycha, a raz – w 2018 r. – odrzuciły wniosek o kontrolę operacyjną.
Nasze źródło ocenia, że publikowane przez TVP Info dialogi Giertych-Zagozda zostały przez CBA pozyskane właśnie po rewizji w domu prawnika. CBA zabezpieczyło wtedy znaleziony tam sprzęt elektroniczny (komputery, telefony, nośniki danych). Na polecenie sądu musiało je zwrócić i nie miało prawa ich otwierać. Wg naszego informatora ze sprzętu nielegalnie pobrano jednak kopie, a w publikacji TVP Info znalazły się zapisy z komunikatora WhatsApp, które były w jednym z telefonów. Zawartość komunikatora Giertycha mieli dostać zaufani dziennikarze władzy.